Stary diesel lepszy dla środowiska niż nowy elektryk? Popularny mit obalony

Stary diesel lepszy dla środowiska niż nowy elektryk? Popularny mit obalony

13 listopada 2023 0 przez EV Manager

Jednym z najczęstszych zarzutów kierowanych pod adresem pojazdów elektrycznych jest to, że dają one niewielkie lub żadne „korzyści klimatyczne” w porównaniu z samochodami spalinowymi. A to ze względu na wysoką emisję CO2 przy produkcji baterii do „elektryków”. Jak jest w rzeczywistości? Sprawdzamy.

W Internecie trwa nieustanna dyskusja o tym, czy samochody elektryczne są tak bardzo „eko”, bo przecież produkcja baterii do nich to duża dawka emisji CO2. Serwis carbonbrief.org przytacza na przykład wpis brytyjskiego pisarza popularnonaukowego, zoologa i do niedawna członka Izby Lordów, Matta Ridleya, który sceptycznie podchodzi do aut elektrycznych. „Samochód elektryczny musi przejechać ponad 50 000 mil, aby osiągnąć próg rentowności w porównaniu z samochodem spalinowym. Ta liczba rośnie, a nie maleje” – przekonywał.

Portal Carbon Brief rozprawił się z tym i innymi 20 mitami dotyczącymi samochodów elektrycznych. A my zapytaliśmy o to eksperta zajmującego się branżą.

Samochód spalinowy vs. auto elektryczne

– Emisja CO2 z produkcji np. przeciętnego SUV-a spalinowego segmentu kompaktowego wynosi mniej więcej 8 ton, a produkcja SUV-a elektrycznego to około 16 ton emisji. Na różnicę tych 8 ton składa się przede wszystkim duża bateria – ok. 80 kWh. Są też oczywiście samochody, które mają mniejsze baterie – ok. 40 kWh. Wówczas ta emisja jest o połowę mniejsza – komentuje dla Next.gazeta.pl Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.

Jeżeli ten samochód pali 7 l/100 km i przejeżdża 20 tys. km rocznie, to on wyemituje 4 tony dwutlenku węgla w przypadku paliwa albo 2 tony dwutlenku węgla w przypadku energii elektrycznej dzisiaj w Polsce. Zatem widać, że nawet w naszym kraju ten ślad węglowy już po czterech latach zatrze się dla 'elektryka’ i będzie spłacony. Dlatego te mity są wręcz absurdalne

– wylicza.

„Ślad węglowy jest minimalny”

Ekspert podkreśla przy tym, że emisyjność w Polsce bardzo szybko spada. – Dzisiaj wynosi ona 0,700 na megawatogodzinę i w ciągu 10 lat będzie o połowę mniejsza – zatem ten „elektryk” nie będzie emitował 2 ton rocznie, tylko 1 tonę. A „spalinówka” wciąż będzie emitować 4 tony rocznie. Warto sobie przy tym zdawać sprawę, że taki samochód spalinowy emituje dwukrotnie więcej CO2 rocznie niż sam waży – dodaje Derski.

Carbon Brief przytacza m.in. dane Międzynarodowej Rady ds. Czystego Transportu (ICCT), która podaje, że pojazd elektryczny w Europie spłaci swój „dług węglowy” po przejechaniu około 18 tys km . ICCT stwierdziła, że samochód elektryczny zakupiony w Europie obniży emisję zanieczyszczeń o 66–69 proc. w porównaniu z samochodem spalinowym. A do 2030 r. ta oszczędność wzrośnie do 74–77 proc., „w miarę dalszej dekarbonizacji koszyka elektroenergetycznego”.

Tesla Model Y kontra „spaliniak”

Jako jeden z przykładów eksperci podają np. Teslę Model Y, czyli najlepiej sprzedające się auto elektryczne na świecie, która w Wielkiej Brytanii spłaci swój „dług węglowy” po przejechaniu około 21 tys. km. „Przeciętnemu brytyjskiemu kierowcy zajęłoby to mniej niż dwa lata” – dodają. W lipcu 2023 roku Daily Express zamieścił komentarz lobbysty motoryzacyjnego Howarda Coxa, który argumentował m.in.: „Samochody elektryczne mają niewielką lub żadną przewagę pod względem emisji CO2 w porównaniu z samochodem, którym już jeździsz”. Specjaliści odpowiadają przykładem: „Po 14 latach użytkowania przeciętnego samochodu benzynowego – co stanowi średni wiek w momencie złomowania w Wielkiej Brytanii – na jego koncie będzie 45 ton wyemitowanego CO2. Dla porównania, elektryczna Tesla Model Y wyemitowałaby 14 ton dwutlenku węgla, co oznacza oszczędność 30 ton CO2, czyli 68 proc.”.

Bartłomiej Derski przypomina z kolei na koniec, że wielu właścicieli samochodów elektrycznych ma jeszcze dodatkowo instalację fotowoltaiczną i przy jej pomocy ładuje też pojazdy. – Dlatego ten ślad węglowy, nawet jak się uwzględni emisyjność z produkcji całej instalacji fotowoltaicznej, jest minimalny w stosunku do tego, ile emituje energia z sieci – tłumaczy.

 

Źródło: next.gazeta.pl