Po stolicy krąży niebieski autobus. Trwają testy nowego napędu Autosan
24 stycznia 2024Warszawiaków bardzo zaciekawił autobus Autosan, który od kilku dni krąży po stołecznych ulicach. Uwagę zwraca przede wszystkim jego niebieski kolor. Czy trzeba będzie się do niego przyzwyczaić? Spokojnie, to tylko testy.
Od 19 stycznia 2024 r. w Warszawie można zobaczyć nowy produkt Autosanu, polskiej firmy z Sanoka o bardzo długiej tradycji (istnieje od połowy XIX w.). Model Sancity 12LFH w najbliższych dniach będzie można spotkać na trasie linii 222, a całość testów przeprowadzanych przez MZA ma potrwać miesiąc. Chodzi nie tylko o włączenie nowego modelu autobusu w tabor Warszawskiego Transportu Publicznego, ale również o przełomowy rodzaj napędu.
Warszawa planuje zakup kilku autobusów na wodór. Potem okaże się, co dalej
Autosan Sancity 12LFH jest miejskim autobusem zasilanym wodorem. Warszawa myśli o zakupie 5-10 takich pojazdów, aby ocenić ich przydatność w WTP, ale najpierw trzeba wybrać odpowiedni model oraz rozbudować zajezdnię na ul. Ostrobramskiej o stację tankowania wodoru. Sancity 12LFH jest jednym z kandydatów do zakupu. Wcześniej MZA testowały inny polski wodorowy autobus firmy NesoBus.
O testach wodorowego autobusu miejskiego poinformował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na serwisie X (Twitter). Polityk podkreśla, że stolica szuka różnych sposobów na zrównoważony miejski transport i nie waha się testować nowych rozwiązań. Napęd wodorowy ma tylu zwolenników, co przeciwników, ale transport miejski, który byłby na nim oparty, wpisuje się w założenia Polskiej Strategii Wodorowej zaplanowanej na aktualną dekadę i z perspektywą do 2040 r. Zgodnie z tym dokumentem do 2025 roku powinniśmy w Polsce mieć od 100 do 250 autobusów z napędem wodorowym w użytku. Po wielu europejskich miastach już jeżdżą takie pojazdy. Tak jest m.in. w Hiszpanii, Portugalii, Niemczech i Norwegii. Warto skorzystać z doświadczeń tych krajów i nie powielić ich błędów.
Jedynym produktem ubocznym pracy ogniwa paliwowego na wodór jest para wodna
Przy okazji trzeba też wyjaśnić, jaka jest zasada działania napędu wodorowego w takich pojazdach. Tak naprawdę napęd Autosana Sancity 12LFH jest elektryczny, tylko źródło prądu jest inne, niż w przypadku klasycznych elektryków. Zamiast tzw. baterii, czyli akumulatorów trakcyjnych takie wodorowe autobusy są wyposażone w ogniwa paliwowe. Wewnątrz nich nie zachodzi klasyczna reakcja spalania, tylko utleniania wodoru w wyniku reakcji chemicznej. Jedynym efektem ubocznym jest para wodna. Dlatego taki napęd jest nie tylko efektywny (nie marnuje energii na ciepło), ale również może być ekologiczny, a na pewno jest bezgłośny i lokalnie zeroemisyjny.
Ogniwa wodorowe mają więcej zalet. W przeciwieństwie do baterii są niemal niewrażliwe na temperatury zewnętrzne, a zużytą energię można szybko uzupełnić, ponownie napełniając zbiorniki z wodorem. Rzecz jasna pod warunkiem, że ma się dostęp do stacji, których jak na razie w Polsce jest jak na lekarstwo. Jedna ma wkrótce powstać w stołecznej zajezdni MZA, właśnie na potrzeby Warszawskiego Transportu Publicznego.
Autosan Sancity 12LFH ma elektryczny silnik o mocy prawie 350 KM
Napęd modelowi Autosan Sancity 12LFH zapewnia silnik elektryczny o mocy 253 kW (344 KM) umieszczony przy tylnej osi pojazdu. Synchroniczny motor ma funkcję rekuperacji pozwalającą na odzyskiwanie części energii przy hamowaniu. Zasilaniem go w prąd zajmuje się przede wszystkim ogniwo wodorowe o mocy 70 kW. Dodatkowo autobus jest zaopatrzony w małą baterię o poj. 45 kWh, dostarczającą prąd tylko w fazie rozruchu i momentach deficytu energii. Normalne autobusy elektryczne mają akumulatory o dziesięciokrotnie większej pojemności. (300-550 kWh), co wiąże się z ich wyższą masą oraz koniecznością długotrwałego ładowania. Zamiast tego Autosan jest wyposażony w cztery kompozytowe zbiorniki na wodór, każdy o poj. 320 l.
A co z niebieskim kolorem nowego Autosana? Czy warszawiacy mają szykować się do zmiany wieloletnich przyzwyczajeń i przestać nucić słowa Kazimierza Winklera: „Autobus czerwony przez ulice mego miasta mknie?”. Nawiasem mówiąc, muzykę do piosenki „Czerwony autobus” napisał Władysław Szpilman, który w czasie wojny był ukrywany w stolicy m.in. przez Andrzeja Boguckiego, śpiewającego te słowa. Jeśli chodzi o kolor krążącego po ulicach autobusu, proszę się nie martwić. To tylko testy, a nietypowa barwa ma zwrócić uwagę mieszkańców. Warszawa nie planuje zmiany swoich kolorów, ani wzoru malowania środków miejskiego transportu publicznego.
Źródło: moto.pl